Magdalena Olszewska
Premierowa promocja książki pt. „O Polskę wolną i czystą jak łza. Szwadron 5. Brygady Wileńskiej AK ppor. Zdzisława Badochy »Żelaznego« na terenie powiatu kartuskiego w maju 1946 roku” dr. hab. Karola Polejowskiego odbyła się w gdańskim Muzeum II Wojny Światowej na początku listopada. Autor, do niedawna pracownik naukowy tej placówki, obecnie z-ca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, opowiadał o swojej najnowszej publikacji w obecności recenzenta, dr. hab. Piotra Niwińskiego (IPN Gdańsk, Uniwersytet Gdański; autora monografii „Okręg Wileński AK 1944–1948”), oraz dr. Marka Szymaniaka, z-cy dyr. ds. naukowych MIIWŚ.
Autor w książce podejmuje próbę odpowiedzi na pytania dotyczące nastrojów ludności zamieszkującej Kaszuby w latach 1945–1946 wobec obecności na tych terenach wojsk sowieckich i działalności wileńskich partyzantów Armii Krajowej. Analizuje również m.in. przyczyny słabości miejscowych struktur komunistycznego aparatu represji w starciach z żołnierzami polskiego podziemia niepodległościowego. Na podstawie źródeł szczegółowo opisuje i rekonstruuje sposób działania partyzantów AK na terenie powiatu kartuskiego. Nakreśla też kontekst sytuacji społeczno-politycznej na Kaszubach w przededniu kuriozalnie sfałszowanego tzw. referendum ludowego (30.06.1946 r.).
„Przystępując do prac nad tym zagadnieniem kilka lat temu, nie wyobrażałem sobie tego jako monografii. Pierwotnie chciałem zaspokoić swoje pragnienie wiedzy na temat wydarzenia, o którym jako młody chłopak słyszałem w domu i wśród sąsiadów. Wśród licznych tematów nt. II wojny światowej, Gryfa Pomorskiego, początkowo półgłosem wypowiadano informacje na temat obecności w Sierakowicach [skąd pochodzi autor; miejscowość na Kaszubach] Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. (…) Zastanawiałem się, dlaczego 40 lat później to wydarzenie było tak ważne dla tej społeczności, że wszyscy o nim pamiętali. (…) I nagle z tych dokumentów zaczął wyłaniać się obraz, którego się nie spodziewałem. Ten epizodyczny pobyt 5. Wileńskiej Brygady AK dowodzonej przez 21-letnigo ppor. czasów wojny, Zdzisława Badochę »Żelaznego«, miał swoje przyczyny i dalekosiężne skutki (…)”.
Centralnym i kluczowym wydarzeniem przedstawionym w monografii jest tzw. rajd „Żelaznego”, który odbył się zarekwirowanym (za pokwitowaniem) samochodem marki Bedford w dniach od 19–23 maja 1946 r. przez pomorskie (kaszubskie i kociewskie) miejscowości: Kamienna Karczma, Kaliska, Osieczna, Osiek, Skórcz, Lubichowo, Zblewo i Stara Kiszewa, Parzyn, Bobolice, Przechlewo, Koczała, Zapceń, Sominy, Studzienice, Sulęczyno, Podjazy, Sierakowice, Bącz. Rajd zdecydowanie nabrał charakteru propagandowego dla podkreślenia rangi i skuteczności walki podziemia niepodległościowego przed wyznaczoną datą tzw. referendum. To był również wyraźny komunikat, że Wojsko Polskie istnieje, a za nim przyjdzie Wojsko Polskie gen. Andersa [wówczas Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie liczyły ok. 230 tys. uzbrojonych, w pełni gotowych do walki żołnierzy].
„Z dokumentów, które stanowią podstawę źródłową pracy, zaczął wyłaniać się obraz, że rajd »Żelaznego« wpłynął na postawy lokalnej społeczności. Z pobytu żołnierzy podziemia niepodległościowego w poszczególnych miejscowościach mieszkańcy czerpali siłę do manifestowania antykomunistycznej postawy. Postawy, która 30 czerwca 1946 r. na terenie powiatu kartuskiego objawiła się w postaci katastrofalnej klęski komunistów”*.
Czego nie wiemy o polskim podziemiu niepodległościowym?
„W latach 90. mój mistrz, Tomasz Strzembosz, mówił, że tyle lat już minęło od zakończenia II wojny światowej, a my nadal nie wiemy, ile osób walczyło w Polskim Państwie Podziemnym. Dzisiaj nie powiem, ilu walczyło w 46. roku z bronią w ręku, ilu było w konspiracji. Kiedy w ramach IPN udało nam się zrobić »Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944-56«, i zsumowałem tylko dowódców oddziałów partyzanckich, to wyszło ich wówczas 1 400, teraz mamy wiedzę o 1 700, zatem widać, że ta skala jest gigantyczna” – powiedział podczas spotkania recenzent książki.
Autor książki podkreślał, że wydawnictwo w niewielkim procencie pokazuje skalę działalności szwadronu 5. brygady. Pięcioletnie poszukiwania materiałów do tej jednej pozycji zasadzały się przede wszystkim na archiwach IPN-u, ale również innych, najcenniejsze są zawsze rękopisy. Ponadto, w związku z tym, że konsekwencją rajdu na terenie powiatu kartuskiego była gigantyczna, kilkudniowa obława na 15 żołnierzy ppor. »Żelaznego« (zgrupowano kilkuset funkcjonariuszy i żołnierzy, którzy przeczesywali lasy powiatu w poszukiwaniu partyzantów), autor dotarł do Centralnego Archiwum Wojskowego i Wojskowego Biura Historycznego im. K. Sosnkowskiego i nieznanych wcześnie dokumentów wojskowych. Ludowe Wojsko Polskie zgromadziło m.in. mapy operacyjne dowódców oddziałów prowadzących obławę. Innym ważnym źródłem materiałów było Archiwum Państwowe w Gdańsku, gdzie został odnaleziony m.in. dokument Zjednoczenia Przedsiębiorstw Portowych podpisany przez »Żelaznego« poświadczający zarekwirowanie 19.05.1946 r. samochodu ciężarowego.
W świetle dokumentów i badań, w 1946 r. na terenie powiatu kartuskiego istniały struktury organizacji niepodległościowych, np. Gryfa Pomorskiego, komórki Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, okręg Narodowego Zjednoczenia Wojskowego o kryptonimie „Semper Fidelis Victoria”, Zastęp Trupich Głów, Białe Orły i wiele innych, najczęściej mało liczebne. Nastawienie ludności kaszubskiej i kociewskiej do podziemnych organizacji po roku rządów komunistycznych było deklarowane w różny sposób, a w przypadku rajdu »Żelaznego« objawiło się przede wszystkim brakiem współpracy z władzą.
Wileńscy AK-owcy – hit and run
Szwadron 5. Brygady Wileńskiej AK ppor. Zdzisława Badochy »Żelaznego« składał się z młodych żołnierzy niesłychanie zmotywowanych do walki, zorganizowanych, o niespotykanej odwadze czy brawurze. Z dzisiejszej perspektywy ich sposób działania był ewenementem, bo porównać to można jedynie do współczesnych metod jednostek specjalnych – szybki wypad, szybkie przemieszczanie się, uderzenie w miejscu najmniej spodziewanym i natychmiastowy odskok. Realizując opracowaną przez mjr. „Łupaszkę” koncepcję działań lotnych pododdziałów bojowych, „Żelazny” nadał jej swój specyficzny, niezwykle dynamiczny rys. Umundurowani na wzór armii gen. Andersa, nosili battle dressy, czarne berety z orzełkami w koronie, mieli bryczesy i oficerki. Utrzymano zwyczaj noszenia orła na nakryciach głowy i guzikach mundurów czy płaszczy, zachowano polskie oznaczenia stopni, przedwojenne barwy broni i służb.
Skład osobowy szwadronu w dniu. 23 V 1946 r.: ppor. Zdzisław Badocha „Żelazny”, Olgierd Christa „Leszek”, Danuta Siedzik „Inka”, Henryk Wojczyński „Mercedes”, Marian Odyn-Jankowski „Marek”, Bogdan Obuchowski „Zbyszek”, Henryk Urbanowicz „Zabawa”, Henryk Kaźmierczak „Czajka”, Mieczysław Filipowicz „Gryf”, Henryk Ejsmont „Kartusz”, Jan Hap „Sztywny”, Konstanty Awtuch „Kędzierzawy”, Waldemar Zawadzki „Ponury”, Adam Bobrowski „Żmija”, NN „Ford” (oprac. K. Polejowski).
Ppor. Badocha zginął 28 czerwca 1946 r. w Czerninie, raczej w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, bo to nie on był celem obławy grupy operacyjnej MO ze Sztumu, która tam wtedy działała. Jego ciało zostało zabrane do Sztumu i tam ślad się urywa. Dostępne są zdjęcia pośmiertne „Żelaznego”, na których jego ciało leży w korycie do pojenia świń i to jest ostatni ślad. Biuro Poszukiwań IPN podjęło kilka prób odnalezienia miejsca pochówku podporucznika (m.in. w Sztumie na terenie podwórka dawnego UB, na terenie cmentarza), jednak bez rezultatu. Poszukiwania będą trwać nadal, dlatego z-ca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu zwrócił się z publiczną prośbą o zgłaszanie wszelkich informacji mogących pomóc w odnalezieniu „Żelaznego”.
„Fake newsy” po wojnie
Podczas spotkania przywołana została książka „Front bez okopów” Jana Babczenki i Jana Bolduana, która w treści nawiązuje do okresu działań „Żelaznego” na Pomorzu Gdańskim. Nie dość, że został w niej wypaczony i wykrzywiony obraz podziemia niepodległościowego, to jeszcze partyzanci wileńscy, którzy zostali wyrzuceni ze swoich domów na Kresach, nazywani są „przybłędami z wileńskich lasów”, „Łupaszka” to „krwawy zbir”, „Żelazny” to „sadystyczny morderca”, „Inka” „ma wykrzywioną twarz i dobija rannych”. Inaczej niż Babczenko i Bolduan do wydarzeń odnosili się nawet sami milicjanci, którzy po starciu ze szwadronem „Żelaznego” w Podjazach złożyli zeznania, że „Inka” ich opatrywała i zostawiła bandaże. Książka Karola Polejowskiego to m.in. również rozprawienie się z takimi przekroczeniami historycznymi.
Milicjanci w 1946 r. oczami badacza
Dowodzą tego fakty, jak mówił autor monografii, że milicjanci na terenie Pomorza odmawiali często konfrontacji z formacjami niepodległościowymi lub nawet sprzyjali w sposób mniej lub bardziej publiczny partyzantom. Milicjanci w trakcie rajdu „Żelaznego” byli rozbrajani i puszczani wolno (chyba, że milicjant był także funkcjonariuszem UB, a partyzanci posiadali wiedzę operacyjną na ten temat). Cześć z nich musiała długo się tłumaczyć przed zwierzchnikami, dlaczego dopuścili do tej sytuacji i czy aby nie są powiązani z partyzantami, skoro aż tak łagodnie ich potraktowano. Jako argument i „usprawiedliwienie” braku oporu podawano np. niewłaściwą, bo zawyżoną, liczbę partyzantów, nieodpowiednie do walki warunki terenowe. Część milicjantów za brak oporu poniosło surowe konsekwencje.
Jeden z milicjantów biorących udział w starciu pod Podjazami, Jan Bartosik, zeznał: „W pewnym momencie zjawił się dowódca całej bandy i oświadczył nam, żebyśmy więcej na wypad przeciw nim nie jechali, a walczyli przeciwko sowietom i UB”. Milicjant Longin Ratajczyk oświadczył: „Przeciwnik po [naszym] poddaniu się kazał nam się ustawić, [ale] później zmienili rozkaz i kazali [nam wejść na samochód], później kazano zejść i wysunęli propozycję, kto pójdzie z nimi. Przy odjeździe rzucili nam trzy bandaże. Odjeżdżając oświadczyli, że wystrzelają wszystkich bolszewików i żeby więcej nie walczyć z AK” (cyt. za: „O Polskę wolną i czystą…”). Takie stwierdzenia pojawiają się także w udokumentowanych zeznaniach innych milicjantów.
Upamiętnienie szwadronu 5. brygady
Powiat kartuski, wg uczestników spotkania, jest jednym z najbardziej upamiętnionych miejsc na Pomorzu. Ulice, tablice, konferencje prowadzone przez naukowców dla… wójtów, burmistrzów i radnych. W Podjazach są tablice: „Żelaznego”, „Inki”, szkoła podstawowa im. „Inki”, w Bączu tablica „Żelaznego”, w Kartuzach są park i obelisk poświęcone „Ince”. Organizowane są w powiecie kartuskim różne zawody sportowe imienia partyzantów czy rajdy Tropem Wilczym im. „Żelaznego”.
Spotkanie zakończyło się deklaracją dr. hab. Karola Polejowskiego, że zrobi wszystko, aby odnaleźć szczątki ppor. Zdzisława Badochy „Żelaznego”.
*Klęska – w odniesieniu do rzeczywistych wyników wyborów. Jak wiadomo, oficjalne dane były zupełnie inne. „Na wiosnę 1946 nikt jeszcze nie wiedział, że do Polski przyjechał płk Aron Pałkin z Moskwy po to, aby to referendum, a potem wybory sfałszować” – jak dodał P. Nowiński podczas spotkania. Polska Partia Robotnicza, wychodząc z faktyczną inicjatywą referendum, miała na celu odsunięcie daty wolnych wyborów oraz sprawdzenie zakresu swoich wpływów w społeczeństwie. Chciano ocenić, czy w warunkach stosunkowo umiarkowanego nacisku administracyjnego i policyjnego, bez zmasowanego terroru oraz przy maksymalizacji środków perswazyjnych można uzyskać w wolnych wyborach satysfakcjonujący wynik. Miało być sprawdzianem popularności rządzących krajem komunistów oraz przygotowaniem do fałszerstwa wyborów w 1947 r.
Fot. Żołnierze V Wileńskiej Brygady AK. Stoją od lewej: ppor. Henryk Wieliczko „Lufa”, por. Marian Pluciński „Mścisław”, mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, wachm. Jerzy Lejkowski „Szpagat”, por. Zdzisław Badocha „Żelazny”, zbiory IPN
Wstęp, spis treści książki oraz link do zakupu dostępne TUTAJ
Zdj. główne – dr. hab. Piotr Niwiński, dr. hab. Karol Polejowski, dr. Marek Szymaniak na premierowym spotkaniu promocyjnym, 4.11.2021, MIIWŚ, materiały organizatora.