Głód ideologizowany. Po spotkaniu z Martínem Caparrósem

 

Głód ideologizowany

Piotr Wyszomirski

 

23 maja w Państwowej Galeri Sztuki w Sopocie odbyło się spotkanie z argentyńskim pisarzem i dziennikarzem Martínem Caparrósem. Wydarzenie zapowiadało hiszpańskojęzyczną edycję Literackiego Sopotu (17-20.08 więcej tutaj). Choć Caparrós jest bardzo płodnym autorem, to dopiero gigantyczny esejoreportaż o głodzie rozsławił go powszechnie oraz w Polsce. Spotkanie prowadził Maciej Stasiński, brat zastępcy redaktora naczelnego Gazety Wyborczej i dziennikarz trzeciego z najpoczytniejszych polskich dzienników.

Było to w przeważającej części bardzo kulturalne i zaskakujące spotkanie. Prowadzący każdą myśl, wniosek, pytanie wiązał supłem ideologii lewicowej. Propaganda polityczna była tak nachalna, że nawet gość zwrócił na to delikatnie uwagę („czuję się, jakbyśmy byli na spotkaniu nieistniejącej partii”). Dobra, nieskompromitowana lewica jest nam potrzebna jak nigdy i zawsze, ale litości! Gdy Stasiński kontynuował swe zaangażowanie, Caparrós po raz kolejny próbował zasugerować, że może niekoniecznie. – Wiesz, nie mogę oderwać oczu od twoich butów. Są niesamowite – publicznie wyznał posiadacz ciekawego życiorysu (dziennikarzem został w wieku 16 lat, trzy lata później, po przewrocie politycznym w Argentynie w roku 1976, emigrował do Europy – więcej w internecie).

Teza stawiana podczas spotkania wiązała nierozerwalnie głód z wypaczeniami systemu kapitalistycznego. To prawda, że dzisiaj, kiedy mamy do czynienia z nadprodukcją żywności, setki milionów głodujących są nie do przyjęcia. Jednym ze źródeł stanu rzeczy jest traktowanie żywości jako towaru, który może podlegać mechanizmowi spekulacyjnemu, jak każdy inny produkt. Stąd skoki cen, stąd ludzie, których nie stać na zakup żywności.

Martín Caparrós w Sopocie Jeżeli masz problem z „odpaleniem” filmu, kliknij tutaj.

Jednak przyczyn stanu rzeczy jest więcej. Po trosze na pewno też wzrost liczby ludności, ale jeszcze bardziej złe zarządzanie pomocą humanitarną, w wyniku którego niewielki procent pomocy wyjściowej dociera do adresatów, a zdarza się, że i w ogóle nie dociera, bo beneficjentami są lokalni dyktatorzy i gangsterzy. Ale najważniejszym powodem jest ludzka obojętność, hipokryzja i chciwość, czyli generalnie natura ludzka. Bogactwo nie będzie smakować, gdy nie będzie biedy, przegrzebki i kuchnia molekularna staną się banałem, gdy stać będzie na nie wielu. Jak mówić o problemie głodu na świecie, jak dotrzeć do ludzkich sumień? Dobry pomysł miał Jan Czapliński, autor scenariusza i dramaturg krakowskiej premiery sztuki wg „Głodu”, który postawił na szyderę. Oto jedna z kapitalnych piosenek ze spektaklu (na pewno w wykonaniu aktorów Starego, ale w warstwie tekstowej jak najbardziej się broni):

 

Piosenka charytatywna

(…)

pytasz, gdzie jest piekło

piekło jest na ziemi

gdyby tylko nam się chciało

można by to zmienić

(…)

pytasz jak pomagać

trzeba działać w grupie

tak mi się wydaje, ale

szczerze? Mam to w dupie

ref: WSZYSCY

nie umiemy pomóc – i nie zamierzamy

chcemy tylko wam pokazać – że świetnie śpiewamy

nie chce nam się pomóc – w duszach gra nam blaza

korzystamy z tej okazji – żeby się pokazać

(…)

ja się nie przejmuję

losem głodnych ludzi

śpiewam o tym bo akurat

trochę mi się nudzi

(…)

głód to ważny temat

dość złożona sprawa

śpiewam chociaż śpiewać o tym

nie mam przecież prawa

ref: WSZYSCY

nie umiemy pomóc – i nie zamierzamy

chcemy tylko wam pokazać – że świetnie śpiewamy

nie chce nam się pomóc – w duszach gra nam blaza

korzystamy z tej okazji – żeby się pokazać

(…)

mam co jeść na co dzień

kogoś głód telepie

gdy to sobie uświadamiam

robi mi się lepiej

(…)

jaj się nie powinno

robić z głodu, wiemy

chcielibyśmy jaj nie robić

ale nie umiemy

ref: WSZYSCY

nie umiemy pomóc – i nie zamierzamy

chcemy tylko wam pokazać – że świetnie śpiewamy

nie chce nam się pomóc – w duszach gra nam blaza

korzystamy z tej okazji – żeby się pokazać

WSZYSCY

we’re not gonna them

we’re not in the mood

we just wanna show you people

that we sing so good

 

Problem głodu, a właściwie ludzi głodujących, bo głodu nie ma, są tylko głodujący ludzie, jak mówi Caparrós, zmniejsza się. Coroczne raporty głodu informują o spadku ilości głodujących i o kolejnych krajach, które sobie poradziły z tym zawstydzającym rodzaj ludzki problemem. Nie można tego tłumaczyć, jak chce Caparrós, tylko spadkiem ilości głodujących w Chinach, osiągniętym niehumanitarnymi metodami (wydłużenie tygodnia pracy, niskie stawki dla robotników). Twardym faktem są na przykład pewne sukcesy w walce z głodem w Afryce, gdzie problem jest największy. Nadmierne ideologizowanie problemu przez niepełne pokazywanie przyczyn lub tendencyjną interpretację, jest chyba jedyną słabością myśli Caparrósa, którego „Głód” jest książką ważną i zawstydzającą.

Zobacz zdjęcia w galerii Martín Caparrós w Sopocie, 23/5/17, Państwowa Galeria Sztuki

Wydarzenie w Sopocie przyciągnęło ok. 50 widzów. Zaskoczył mnie brak znanych aktywistów, wydawało mi się, że spotkanie z Caparrósem jest obowiązkowe dla osób głoszących na co dzień naprawę świata. Umiarkowana frekwencja nie obniża jednak rangi wydarzenia, które było godnym aperitifem przed coroczną ucztą literacką, na którą Sopot zaprasza w tym roku po raz szósty.

Za: Gazeta Świętojańska